Pairing: JiKook
Gatunek: AU, "zwykłe życie"
Rozdział: I
Ilość słów: 1699
Rating: -
Ostrzeżenia: troszeczkę przeklinania~
Dwudziestolatek gładził ciemnowłosą
dziewczynę po dłoni, prawym ramieniem obejmując jej plecy. Uśmiech
błąkał się po jego ustach, gdy wzdychał z lekką ulgą.
- Cieszę się, że możemy być tu razem – wyznał jej. Hanla podniosła głowę i uśmiechnęła się do niego słodko, patrząc w górę. Lipcowe zachodzące słońce odbijało się w jej oczach.
- Ja też. - Spuściła głowę, znów opierając się na jego ramieniu.
Wow, to było już dużo. Jungkook był niemalże zaskoczony, to spory wysiłek dla tej dziewczyny; odezwać się. Ba, złożyć zdanie! Tym to zaszalała. Nie narzekał jednak; sam był dość małomówny, a cisza między nimi nie należała do niezręcznych. Wolał cichych ludzi, bo nie czuł się z nimi tak głupio, samemu prawie nic nie mówiąc. Jedynym, co mu przeszkadzało, było to, że małomówność to chyba jedyna rzecz, która była talentem Hanli. Siedzieli tak już od piętnastu minut, a zdanie, które przed chwilą wypowiedział, było pierwszym, zaraz po krótkiej rozmowie opartej na schemacie „co tam”.
Brunetka zdjęła jego rękę ze swoich ramion, a po chwili odwróciła się w jego stronę.
- Robi się późno, Jungkookie. Muszę iść.
Tak bardzo, jak nie chciał, musiał przyznać jej rację. Ucałował więc lekko policzek dziewczyny i pozwolił jej odejść. Siedział sam na ławce, już bez uśmiechu.
Nienawidził samotności. Może dlatego wpuszczał do życia każdego, kto jako tako wpasował się w jego standard? Tonący brzytwy się chwyta.
~~~
Obudził go hałas w przedpokoju. Otworzył szeroko oczy, czując nagły, zimny pot na plecach. Kto u licha chciałby się do niego włamać? Do prawie najbiedniejszego z możliwych mieszkań?
Włamanie byłoby złym słowem, skoro zostawiał drzwi otwarte na noc. Bo co, jeśli Hanli będzie chciała przyjść z rana? Niemniej, ktoś wszedł do jego mieszkanka bez pozwolenia i bez zaproszenia. Przełknął ślinę, czując serce w gardle i nasłuchiwał w bezruchu. Nieproszony gość tupał butami i śmiał się cicho. Wariat?
Dawaj, Jungkook. Jesteś dorosłym mężczyzną. Co to dla ciebie, włamywacz!
Wstał i wygładził ubrania, chcąc się odstresować. Czuł powoli pot na dłoni i znów przełknął ślinę, słysząc coraz głośniejszy chichot.
Trzymał już dłoń na włączniku światła i niemal potrafił zobaczyć w ciemności zarys postaci, kiedy zdał sobie sprawę, że jest totalnie nieuzbrojony. Jego jedyną bronią były silne pięści.
- Cieszę się, że możemy być tu razem – wyznał jej. Hanla podniosła głowę i uśmiechnęła się do niego słodko, patrząc w górę. Lipcowe zachodzące słońce odbijało się w jej oczach.
- Ja też. - Spuściła głowę, znów opierając się na jego ramieniu.
Wow, to było już dużo. Jungkook był niemalże zaskoczony, to spory wysiłek dla tej dziewczyny; odezwać się. Ba, złożyć zdanie! Tym to zaszalała. Nie narzekał jednak; sam był dość małomówny, a cisza między nimi nie należała do niezręcznych. Wolał cichych ludzi, bo nie czuł się z nimi tak głupio, samemu prawie nic nie mówiąc. Jedynym, co mu przeszkadzało, było to, że małomówność to chyba jedyna rzecz, która była talentem Hanli. Siedzieli tak już od piętnastu minut, a zdanie, które przed chwilą wypowiedział, było pierwszym, zaraz po krótkiej rozmowie opartej na schemacie „co tam”.
Brunetka zdjęła jego rękę ze swoich ramion, a po chwili odwróciła się w jego stronę.
- Robi się późno, Jungkookie. Muszę iść.
Tak bardzo, jak nie chciał, musiał przyznać jej rację. Ucałował więc lekko policzek dziewczyny i pozwolił jej odejść. Siedział sam na ławce, już bez uśmiechu.
Nienawidził samotności. Może dlatego wpuszczał do życia każdego, kto jako tako wpasował się w jego standard? Tonący brzytwy się chwyta.
~~~
Obudził go hałas w przedpokoju. Otworzył szeroko oczy, czując nagły, zimny pot na plecach. Kto u licha chciałby się do niego włamać? Do prawie najbiedniejszego z możliwych mieszkań?
Włamanie byłoby złym słowem, skoro zostawiał drzwi otwarte na noc. Bo co, jeśli Hanli będzie chciała przyjść z rana? Niemniej, ktoś wszedł do jego mieszkanka bez pozwolenia i bez zaproszenia. Przełknął ślinę, czując serce w gardle i nasłuchiwał w bezruchu. Nieproszony gość tupał butami i śmiał się cicho. Wariat?
Dawaj, Jungkook. Jesteś dorosłym mężczyzną. Co to dla ciebie, włamywacz!
Wstał i wygładził ubrania, chcąc się odstresować. Czuł powoli pot na dłoni i znów przełknął ślinę, słysząc coraz głośniejszy chichot.
Trzymał już dłoń na włączniku światła i niemal potrafił zobaczyć w ciemności zarys postaci, kiedy zdał sobie sprawę, że jest totalnie nieuzbrojony. Jego jedyną bronią były silne pięści.
Zaryzykować?
Zaryzykować.
Włączył światło i podszedł szybko w kierunku domniemanego włamywacza, jednak spotkał się z zaskoczeniem. Postać upadła na podłogę ze śmiechu, przez co na twarzy Jungkooka wykwitł niesmak. Czuł od nieznajomego odór alkoholu i znikomy, a jednak wyczuwalny zapach tytoniu. Popatrzył niezrozumiale na ten twór, nadal jednak zachowując czujność.
W jego głowie kłębiło się mnóstwo pytań, ale jedno z nich ciągle wysuwało się na przód.
- Czego chcesz w moim mieszkaniu? - zapytał, zaskakując tym czarnowłosego chłopaka, który podskoczył. Brunet powoli podniósł głowę, jednak gdy wreszcie spojrzał na Jungkooka, upadł do tyłu.
- B-b-bw co ty tu robisz, kim jesteś i czemu kosmici spadają z drzewa?!
Jungkook na ten potok słów otworzył szeroko oczy. Bablanie pijusa. Po chwili nieznajomy znów się zaśmiał i spuścił lekko głowę. Szatyn zmienił pozycję i rozluźnił ramiona, widząc totalnie bezużyteczny stan przybysza.
- Koleś, słuchaj. - Spojrzał na znajdujący się na kuchennym blacie cyfrowy zegar. - Jest pieprzona czwarta nad ranem a ty wbijasz mi do mieszkania, robisz syf na posadzce swoimi zakurzonymi buciorami, jak mi ją jeszcze zarzygasz, to wylecisz stąd z hukiem, co i tak powinno było stać się chwilę temu. Nie potrafisz odpowiedzieć na proste pytanie, czego tu szukasz?
Pucołowaty brunet patrzył na niego lekko zdezorientowany, lecz po chwili kąciki jego ust zaczęły unosić się w górę. Jungkook zauważył mimochodem, że w kontraście do swojej pulchnej twarzy był dość szczupły. Niski. I kompletnie zmarnowany. W końcu zachichotał, z tylko sobie znanego szczęścia ukazując idealnie równe zęby.
- Otwarte było – odparł głupio, na co brew szatyna uniosła się do góry. Westchnął, starając się nie wybuchnąć.
Co powinien zrobić? Nieznajomy był pijany, upalony – widać było, że nie palił jedynie papierosów, poza tym Jungkook potrafił sam rozpoznać ten zapach – i nie było z niego żadnego pożytku, nawet jakby chciał go zrzucić ze schodów, musiałby się sporo namęczyć. Powinien zadzwonić na policję, jednak co by im powiedział? Że jakiś pijany, bezużyteczny chłopak wszedł do niego przez otwarte drzwi?
Był cholernie wkurzony. Powoli powracało do niego zmęczenie i efekty nagłego budzenia.
- Dobra, słuchaj – powiedział, gdy wkurzająca postać znów zaczęła głupio chichotać, wstając powoli. - Jak się rano obudzę, ma cię tu nie być. A spróbuj coś ukraść, to cię znajdę. Dobrze zapamiętałem twoją twarz. Aish, no dalej. - Chwycił pijaczynę pod ramiona, pomagając mu stanąć do pionu. Ten wreszcie podniósł się, chwiejąc się lekko na niepewnych nogach. - Nie wierzę, że jestem takim miłosiernym Samarytaninem... - mruknął sam do siebie, jednak brunet to podsłyszał i zakwilił cicho z radości, zarzucając mu ręce na szyję i nim zdążył zareagować, śmierdziel już go przytulał. Zmarszczył nos, nie chcąc wdychać alkoholu. - Ej koleś, spadaj. - Odepchnął go od siebie na odległość wyciągniętych ramion, krzywiąc się. Wiedział jednak, że z pijanymi trzeba delikatnie. - Sio mówię. Śpij sobie na dywanie, podłodze, kanapie, gdzie chcesz. Ale potem won. Za bardzo chce mi się spać, żeby robić ci awanturę, więc doceń.
Brunet zasalutował mu chwiejnie, wciąż z głupawym, nierozumnym uśmieszkiem. Upewniwszy się, że chłopak nie zamierza obrzygać mu mieszkania, zaczął odchodzić do swojej sypialni, wciąż jednak zaglądał przez ramię.
- Pamiętaj, wiem, jak wyglądasz – ostrzegł go, wreszcie wchodząc do pomieszczenia.
A może mu się to przyśniło i gdy się rano obudzi jego podłoga przy wejściu będzie tak samo czysta, jak wcześniej?
~~~
Obudził się całkiem wypoczęty. Było mu bardzo przyjemnie i ciepło, tak dobrze, że nie miał żadnej ochoty wychodzić spod ciepłej kołderki. Jeszcze pięć minutek, pomyślał. Jego utopia została jednak przerwana, gdy tylko z zadowoleniem westchnął. Dlaczego? Robiąc to jednocześnie zaciągnął się powietrzem, a to było sporym błędem.
Odór alkoholowego oddechu uderzył go silnie, co najmniej jakby to on był tym pijącym. Szybko otworzył oczy i podniósł się na ramieniu, dopiero teraz zauważając, że jest oplatany przez inną, silną rękę. Co do chuja?!
Po chwili
zrozumiał. Nocne wkurwienie, o którym zdążył zapomnieć, wróciło
z podwójną mocą. Zaczął oddychać bardziej płytko, niż
wcześniej i nim się powstrzymał, już budził skacowanego
nieznajomego swoim krzykiem.
- Kurwa, nie dość, że sobie nie poszedłeś, to jeszcze wlazłeś mi do łóżka! Nie masz w mózgu czegoś takiego jak dobre wychowanie? Takt? Masz w ogóle mózg?!
Ku jego zadowoleniu, brunet krzywił się niemiłosiernie; zapewne czuł, jak głowa pęka mu na kawałeczki. I dobrze, zasłużył sobie.
- Nie tak głośno... - zamarudził. Ten człowiek jeszcze śmie mieć jakieś pretensje?
Nagle Jungkook usłyszał kroki. O Boże, Hanla przyszła! Gorzej chyba być nie mogło.
- Ja pierdole, moja dziewczyna tu jest. Pod kołdrę, śmierdzielu, i lepiej ani słowa i ani ruchu! - nakazał mu głośnym szeptem, po czym tak szybko, jak mógł, sam się schował i udał, że śpi. Serce chciało mu wyskoczyć z piersi, a co dopiero miał poczuć za chwilę...
Nierozumiejący niczego nieznajomy przysunął się bliżej jego pleców, najwyraźniej nie wierząc w rzeczywistość. Jungkook poczuł ciepły oddech między swoimi nagimi łopatkami. Zadrżał. Przeklinał w tej chwili dzień, w którym postanowił spać w samych bokserkach.
- Jungkookie! - zawołała radośnie dziewczyna, otwierając drzwi od jego sypialni, jednak zatrzymała się w półkroku, czując wszechobecny smród alkoholu. Szatyn wyczuł, że leżący obok chłopak drgnął. Najwyraźniej dopiero zaczął jarzyć sytuacje. Ku zgrozie Jungkooka przysunął się jeszcze bliżej. Co on odpierdala? - Jungkookie, piłeś? - rzuciła pytanie w powietrze. Chwilę potem wyczuł jej obecność bliżej siebie. Jakby tego było mało, złośliwość bruneta nie miała granic; Jungkook poczuł dłoń, usadawiającą się lekko między jego biodrem a żebrami. Ja pierdole... - Jungkook? Śpisz?
W końcu postanowił przestać udawać i otworzył ciężko oczy. Było mu cholernie ciężko i niemal wykrzyczał do bruneta, żeby ten przestał go molestować przez sen, ale się powstrzymał. Nie chciał czynić sytuacji jeszcze gorszą, niż była.
- N-nie, już nie – odpowiedział jej z milutkim uśmiechem. Od razu było mu trochę lepiej, kiedy już ją zobaczył. Jest kochana, na pewno zrozumie. Później.
- Jungkook, czy ty piłeś alkohol? - Była rozgadana jak nigdy. Poczuł, że nie ma wyboru i na obecną chwilę zostało mu tylko kłamstwo. Jego ostatnią nadzieją było to, że nic dziwnego nie zauważy.
- Tylko troszkę... - Ciężko było mu wypowiadać te słowa, zważywszy na fakt, że chwilę wcześniej poczuł na swoich plecach wargi. Ciepłe i miękkie. W myślach obrzucał nieznajomego wszystkimi przekleństwami, jakie znał, po drodze wymyślając kilka nowych.
- Troszkę? Śmierdzi, jakbyś całą winiarnię okradł. - Pierwszy raz w życiu zobaczył ją zirytowaną. - Co ci tak nagle plecy urosły?
Jungkook chciał jakoś zareagować, jednak było już za późno; z przerażeniem zacisnął powieki. Dziewczyna odgarnęła kołdrę, ukazując, jak się okazało, również w połowie nagiego bruneta, który wciąż przyciskał wargi do jego pleców i trzymał go w pasie. Szatyn poczuł, jak cała krew odchodzi z jego twarzy. W głowie odliczał sekundy do wielkiego wybuchu, jednak nic się nie działo. Wreszcie odważył się otworzyć jedno oko, a gdy to zrobił, zobaczył nad sobą lekko szkliste oczy i zaciśnięte w wąską linię wargi nastolatki.
Nie wiedział, co zrobić. Nie wiedział, co powiedzieć. Wyraźnie widział, że jest jej przykro, ale nie potrafił w głowie znaleźć porządnych słów.
- H-Hanla, to nie tak... on...
- Prawie nic w mojej obecności nie mówisz, bo w nocy sprowadzasz sobie chłopców do łóżka i się z nimi upijasz? - wydusiła z siebie. Jungkooka kompletnie zatkało. Ku swojemu przerażeniu poczuł, że brunet przysuwa się nieco bliżej niego. - Jesteś kompletną świnią. Boże, jak ja cię nienawidzę. Ciebie też - dodała, zwracając się do leżącego obok chłopaka. - Nie znam cię, ale cię nienawidzę. Nie znoszę was obu. Boże, jaka ja byłam głupia. - Z jej ust wylewał się potok słów.
Jungkook jedynie patrzył na nią, totalnie zestresowany. Czuł się, jakby ktoś rzucił na niego zaklęcie. Nie mógł nawet się poruszyć, żeby odepchnąć tego debila, choć czuł, że powinien to zrobić.
- Hanla, posłuchaj, ja wiem, jak to wygląda...
- Dobrze, że wiesz. Boże, a ja chciałam cię przedstawić dziś swoim rodzicom. - Z jej oka uleciała łza. - Z nami koniec, Jeon. Żegnaj.
Wręcz wybiegła, trzaskając za sobą drzwiami. Jungkook leżał w bezruchu, wszystkie jego myśli odleciały hen, daleko. Włosy bruneta musnęły jego szyję, gdy się do niego przytulił. Chuj.
- Kurwa, nie dość, że sobie nie poszedłeś, to jeszcze wlazłeś mi do łóżka! Nie masz w mózgu czegoś takiego jak dobre wychowanie? Takt? Masz w ogóle mózg?!
Ku jego zadowoleniu, brunet krzywił się niemiłosiernie; zapewne czuł, jak głowa pęka mu na kawałeczki. I dobrze, zasłużył sobie.
- Nie tak głośno... - zamarudził. Ten człowiek jeszcze śmie mieć jakieś pretensje?
Nagle Jungkook usłyszał kroki. O Boże, Hanla przyszła! Gorzej chyba być nie mogło.
- Ja pierdole, moja dziewczyna tu jest. Pod kołdrę, śmierdzielu, i lepiej ani słowa i ani ruchu! - nakazał mu głośnym szeptem, po czym tak szybko, jak mógł, sam się schował i udał, że śpi. Serce chciało mu wyskoczyć z piersi, a co dopiero miał poczuć za chwilę...
Nierozumiejący niczego nieznajomy przysunął się bliżej jego pleców, najwyraźniej nie wierząc w rzeczywistość. Jungkook poczuł ciepły oddech między swoimi nagimi łopatkami. Zadrżał. Przeklinał w tej chwili dzień, w którym postanowił spać w samych bokserkach.
- Jungkookie! - zawołała radośnie dziewczyna, otwierając drzwi od jego sypialni, jednak zatrzymała się w półkroku, czując wszechobecny smród alkoholu. Szatyn wyczuł, że leżący obok chłopak drgnął. Najwyraźniej dopiero zaczął jarzyć sytuacje. Ku zgrozie Jungkooka przysunął się jeszcze bliżej. Co on odpierdala? - Jungkookie, piłeś? - rzuciła pytanie w powietrze. Chwilę potem wyczuł jej obecność bliżej siebie. Jakby tego było mało, złośliwość bruneta nie miała granic; Jungkook poczuł dłoń, usadawiającą się lekko między jego biodrem a żebrami. Ja pierdole... - Jungkook? Śpisz?
W końcu postanowił przestać udawać i otworzył ciężko oczy. Było mu cholernie ciężko i niemal wykrzyczał do bruneta, żeby ten przestał go molestować przez sen, ale się powstrzymał. Nie chciał czynić sytuacji jeszcze gorszą, niż była.
- N-nie, już nie – odpowiedział jej z milutkim uśmiechem. Od razu było mu trochę lepiej, kiedy już ją zobaczył. Jest kochana, na pewno zrozumie. Później.
- Jungkook, czy ty piłeś alkohol? - Była rozgadana jak nigdy. Poczuł, że nie ma wyboru i na obecną chwilę zostało mu tylko kłamstwo. Jego ostatnią nadzieją było to, że nic dziwnego nie zauważy.
- Tylko troszkę... - Ciężko było mu wypowiadać te słowa, zważywszy na fakt, że chwilę wcześniej poczuł na swoich plecach wargi. Ciepłe i miękkie. W myślach obrzucał nieznajomego wszystkimi przekleństwami, jakie znał, po drodze wymyślając kilka nowych.
- Troszkę? Śmierdzi, jakbyś całą winiarnię okradł. - Pierwszy raz w życiu zobaczył ją zirytowaną. - Co ci tak nagle plecy urosły?
Jungkook chciał jakoś zareagować, jednak było już za późno; z przerażeniem zacisnął powieki. Dziewczyna odgarnęła kołdrę, ukazując, jak się okazało, również w połowie nagiego bruneta, który wciąż przyciskał wargi do jego pleców i trzymał go w pasie. Szatyn poczuł, jak cała krew odchodzi z jego twarzy. W głowie odliczał sekundy do wielkiego wybuchu, jednak nic się nie działo. Wreszcie odważył się otworzyć jedno oko, a gdy to zrobił, zobaczył nad sobą lekko szkliste oczy i zaciśnięte w wąską linię wargi nastolatki.
Nie wiedział, co zrobić. Nie wiedział, co powiedzieć. Wyraźnie widział, że jest jej przykro, ale nie potrafił w głowie znaleźć porządnych słów.
- H-Hanla, to nie tak... on...
- Prawie nic w mojej obecności nie mówisz, bo w nocy sprowadzasz sobie chłopców do łóżka i się z nimi upijasz? - wydusiła z siebie. Jungkooka kompletnie zatkało. Ku swojemu przerażeniu poczuł, że brunet przysuwa się nieco bliżej niego. - Jesteś kompletną świnią. Boże, jak ja cię nienawidzę. Ciebie też - dodała, zwracając się do leżącego obok chłopaka. - Nie znam cię, ale cię nienawidzę. Nie znoszę was obu. Boże, jaka ja byłam głupia. - Z jej ust wylewał się potok słów.
Jungkook jedynie patrzył na nią, totalnie zestresowany. Czuł się, jakby ktoś rzucił na niego zaklęcie. Nie mógł nawet się poruszyć, żeby odepchnąć tego debila, choć czuł, że powinien to zrobić.
- Hanla, posłuchaj, ja wiem, jak to wygląda...
- Dobrze, że wiesz. Boże, a ja chciałam cię przedstawić dziś swoim rodzicom. - Z jej oka uleciała łza. - Z nami koniec, Jeon. Żegnaj.
Wręcz wybiegła, trzaskając za sobą drzwiami. Jungkook leżał w bezruchu, wszystkie jego myśli odleciały hen, daleko. Włosy bruneta musnęły jego szyję, gdy się do niego przytulił. Chuj.
- Ty chory, pijany, napalony, niekulturalny pojebie.
Komentujcie, proszę! To motywuje~
Witam serdecznie.
OdpowiedzUsuńZajebisty fik. Początkowy szip mnie troche strącił z wątku (zapomniałam słowa, ale wiesz, o co chodzi), bo kóczek???? z dziewczyną???? w ogóle co to za dziewczyna???? No, ale powiedziałaś mi, że mam sie nei srać bo tylko gejficzki. I plik ma nazwę Jikook, ale to tam jebać.
Bardzo zabawny ficzek. Bardzo śmieszny styl. Przyjemnie się czyta. Czuje sie jaknym pisała recenzje.
Ogólnie sam zamysł na fabułę jest dość oryginalny i bardzo cudowny. Pijany Jimin jest jeszcze cudowniejszy. A samo to, że lubisz jak kóczek topuje jest wgl najcudowniejsze wowo
Kóczek tu jest taki śmieszny jezu XDDD Średnio racjonalnie się zachowuje, ale śmiesznie przeklina i sie wkurwia XDDD
Dobra, koniec tego arcydzieła. Nie umiem komentować. Zazwyczaj moje komentarze ograniczaja sie do "wowowo dat was adorable pls update more", wiec nie mam jak rozwijać umiejetności.
tak wiec
wowowo dat was kawaii pls update more weronika hyung