Przez następne
kilka dni Jungkook nie potrafił znaleźć sobie miejsca. Nie miał
nikogo, komu mógłby się wygadać – dwójka jego przyjaciół
wyjechała na wakacje ze swoimi dziewczynami do Norwegii – a Jimin
wypisywał do niego cały czas. Nie wiedział, dlaczego, ale nie mógł
się zabrać do tego, żeby zmienić swoją tapetę na telefonie,
choć ilekroć na nią patrzył, miał ochotę znów jak najszybciej
zablokować telefon. Na jego policzki wpełzał rumieniec, a ręka
trzymająca urządzenie zaciskała się na nim trochę mocniej. Bycie
ciotą jest ciężkie, przechodziło mu przez myśli za każdym
razem. Tak czy siak, wbrew sobie zaczął lubić tego dawniej
uchlanego, niekulturalnego chłopaka. Pomimo złego pierwszego
wrażenia zyskał trochę w jego oczach, a przynajmniej ta część,
z którą Jungkook pisał. Miał jednak złe strony. Mianowicie, jego
libido chyba było poza skalą.
Westchnął, czując wibracje w dłoni od kolejnego sms-a od Jimina. Pomimo niechęci, szybko go otworzył, blokując telefonem słońce. Mocno się natrudził, zanim w końcu dał radę go odczytać.
Westchnął, czując wibracje w dłoni od kolejnego sms-a od Jimina. Pomimo niechęci, szybko go otworzył, blokując telefonem słońce. Mocno się natrudził, zanim w końcu dał radę go odczytać.
Od: Śmierdziuch
Ślicznie wyglądasz, taki półnagi, opalając się na tym balkoniku. ;)
Do: Śmierdziuch
Stalkujesz mnie?
Wysłał wiadomość szybko, będąc w lekkim szoku. Momentalnie podniósł się na leżaku i zaczął się rozglądać w poszukiwaniu konkretnego bruneta i dostrzegł go dość szybko. Machał mu z chodnika, chociaż bardziej można powiedzieć, że wiosłował ręką. Nie był jednak sam; obok niego stała dziewczyna, była prawie jego wzrostu i miała bardzo ładnie zbudowane ciało. Ciągnęła go za rękę, najwidoczniej im się spieszyło. Jungkook odmachał mu niepewnie. Uśmiech jakoś nie chciał wejść mu na twarz. Po chwili Jimin posłuchał dziewczyny.
Do: Śmierdziuch
Idziesz na randkę?
Od: Śmierdziuch
Wow Jungkookie, nie sądziłem, że sam wyjdziesz z inicjatywą. Kiedy i gdzie?
Junkook poczuł gorąco na policzkach i to wcale nie z powodu prażącego słońca.
Do: Śmierdziuch
Nie ze mną, głąbie. Z tą dziewczyną. Tak czy nie?
Momentalnie po wysłaniu pożałował tego. Cholera, mogłem to inaczej ująć.
Od: Śmierdziuch
Hanmi to moja siostra, idziemy wyciągnąć rodziców na lody.
Pisałem ci o tym wczoraj. Nie musisz być zazdrosny, kochanie ;)
Do: Śmierdziuch
Nie mów do mnie „kochanie”.
Od: Śmierdziuch
Skarbie, nie rań mnie tak </3
Jungkook zacisnął zęby, czując się głupio przed samym sobą. Sprowokował coś, czego nie chciał
Z drugiej strony zaimponowało mu to, że Jimin dbał o rodzinę. Wiedział, że to trochę trywialne, jednak nie mógł powstrzymać się przed całym wrażeniem. Większość ludzi w ich wieku, jakich znał – Jimin był od niego tylko dwa lata starszy – zaczęła mieć obojętny stosunek do ludzi, którzy ich wychowali i którzy kochali ich od narodzin. Bawili się swoją tak zwaną młodością i olewali wiele spraw. Cieszył się, że Jimin i jak się okazało, jego siostra, mają trochę oleju w głowie i ciepła w sercu i myślą o rodzicach nawet w tak leniwy, letni dzień. To mu przypomniało, że sam rozmawiał ze swoimi dopiero tydzień temu. Wyszukał numer swojej mamy i zadzwonił, już po dwóch sygnałach ciesząc się jej głosem. Rozmawiał z nią chwilę z uśmiechem, ale w pewnym momencie rozmowa zeszła na niewygodny dla niego temat.
- No, a jak Hanla?
- Er... zerwała ze mną.
- Co? Jak to? - Nie dziwił się reakcji matki. Zawsze mówił o swojej byłej dziewczynie same dobre rzeczy. Próbował na szybko wymyślić jakieś kłamstwo, choć nienawidził tego robić. Szczególnie swojej matce. Zdecydował się powiedzieć część prawdy.
- No... posprzeczaliśmy się trochę. Źle coś zrozumiała, za dużo sobie dopowiedziała.
- Ach... rozumiem. Cóż, widocznie nie była dla ciebie. Masz na to czas, będzie kolejna.
Uśmiechnął się, choć wiedział, że rodzicielka go nie widzi.
- Wiem, mamo. Muszę kończyć, niedługo mam zmianę w pracy, a mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia.
- Pa, Jungkookie. Kocham cię.
- Ja ciebie też, pozdrów tatę, jak wróci. Pa.
Rozłączył się. Musiał się umyć i coś zjeść, zanim pójdzie do kawiarni, a była już prawie jedenasta. Nagle coś przyszło mu do głowy.
Jimin zabrał rodziców na lody.
Szedł chodnikiem w prawo.
W tamtą stronę jest tylko jedna kawiarnia.
Czyżby to miał być ciężki dzień?
~~~
Jungkook nie pomylił się w ani jednym procencie. Zakładając swój strój do pracy wyjrzał zza zaplecza i kogo tam ujrzał? Oczywiście, Jimina i dziewczynę, z którą szedł oraz dwójkę ludzi około pięćdziesiątki – ich domniemanych rodziców. Zapinał guziki służbowej koszuli, w międzyczasie zwracając się do koleżanki z pracy, Eunji, którą właśnie zmieniał.
- Tamtą rodzinę już ktoś obsłużył?
- Nie, dopiero przyszli. Swoją drogą, cholernie przystojny ten chłopak. - Przygryzła lekko wargę. Jungkook nagle poczuł, jak wyostrzają się wszystkie jego zmysły. Już chciał coś powiedzieć, ale ugryzł się w język. Nie potrzebował kłopotów.
- Nie mi oceniać – powiedział krótko. Walczył chwilę ze sobą, po czym wypalił: - Nie jest zainteresowany związkiem.
Nie miał pojęcia, dlaczego to powiedział. Te słowa same wyszły przez jego język.
- Skąd wiesz?
Odwrócił się do Eunji plecami, nie mogąc patrzeć jej w twarz.
- Znam go – rzekł krótko. Dziewczyna jedynie jęknęła z rezygnacją.
- Uch, czemu zawsze muszę mieć takiego pecha? No niech to! - obruszyła się. - To już totalnie nic tu po mnie. Do jutra, oppa.
Również się z nią pożegnał. Nie miał pojęcia, jak to zrobi, ale musi dziś wytrzymać. Pieniążki same mu do portfela nie wpadną. Obejrzał się jeszcze w lustrze, czy koszula dobrze na nim leży i wreszcie był gotowy do pracy.
Wyszedł wreszcie do głównej sali kawiarni, chwycił z blatu notesik, długopis i wziął głęboki oddech, po czym ruszył do wesołego stolika rodzinki, która przeglądała menu. Właściwie sam nie wiedział, czemu się tak stresuje. To nie tak, że Jimin mu się podobał. Kiedy ostatni raz sprawdzał, Jungkook nie lubił chłopców.
Sprawdzał?
Nigdy nie sprawdzał.
Do: Śmierdziuch
Nie mów do mnie „kochanie”.
Od: Śmierdziuch
Skarbie, nie rań mnie tak </3
Jungkook zacisnął zęby, czując się głupio przed samym sobą. Sprowokował coś, czego nie chciał
Z drugiej strony zaimponowało mu to, że Jimin dbał o rodzinę. Wiedział, że to trochę trywialne, jednak nie mógł powstrzymać się przed całym wrażeniem. Większość ludzi w ich wieku, jakich znał – Jimin był od niego tylko dwa lata starszy – zaczęła mieć obojętny stosunek do ludzi, którzy ich wychowali i którzy kochali ich od narodzin. Bawili się swoją tak zwaną młodością i olewali wiele spraw. Cieszył się, że Jimin i jak się okazało, jego siostra, mają trochę oleju w głowie i ciepła w sercu i myślą o rodzicach nawet w tak leniwy, letni dzień. To mu przypomniało, że sam rozmawiał ze swoimi dopiero tydzień temu. Wyszukał numer swojej mamy i zadzwonił, już po dwóch sygnałach ciesząc się jej głosem. Rozmawiał z nią chwilę z uśmiechem, ale w pewnym momencie rozmowa zeszła na niewygodny dla niego temat.
- No, a jak Hanla?
- Er... zerwała ze mną.
- Co? Jak to? - Nie dziwił się reakcji matki. Zawsze mówił o swojej byłej dziewczynie same dobre rzeczy. Próbował na szybko wymyślić jakieś kłamstwo, choć nienawidził tego robić. Szczególnie swojej matce. Zdecydował się powiedzieć część prawdy.
- No... posprzeczaliśmy się trochę. Źle coś zrozumiała, za dużo sobie dopowiedziała.
- Ach... rozumiem. Cóż, widocznie nie była dla ciebie. Masz na to czas, będzie kolejna.
Uśmiechnął się, choć wiedział, że rodzicielka go nie widzi.
- Wiem, mamo. Muszę kończyć, niedługo mam zmianę w pracy, a mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia.
- Pa, Jungkookie. Kocham cię.
- Ja ciebie też, pozdrów tatę, jak wróci. Pa.
Rozłączył się. Musiał się umyć i coś zjeść, zanim pójdzie do kawiarni, a była już prawie jedenasta. Nagle coś przyszło mu do głowy.
Jimin zabrał rodziców na lody.
Szedł chodnikiem w prawo.
W tamtą stronę jest tylko jedna kawiarnia.
Czyżby to miał być ciężki dzień?
~~~
Jungkook nie pomylił się w ani jednym procencie. Zakładając swój strój do pracy wyjrzał zza zaplecza i kogo tam ujrzał? Oczywiście, Jimina i dziewczynę, z którą szedł oraz dwójkę ludzi około pięćdziesiątki – ich domniemanych rodziców. Zapinał guziki służbowej koszuli, w międzyczasie zwracając się do koleżanki z pracy, Eunji, którą właśnie zmieniał.
- Tamtą rodzinę już ktoś obsłużył?
- Nie, dopiero przyszli. Swoją drogą, cholernie przystojny ten chłopak. - Przygryzła lekko wargę. Jungkook nagle poczuł, jak wyostrzają się wszystkie jego zmysły. Już chciał coś powiedzieć, ale ugryzł się w język. Nie potrzebował kłopotów.
- Nie mi oceniać – powiedział krótko. Walczył chwilę ze sobą, po czym wypalił: - Nie jest zainteresowany związkiem.
Nie miał pojęcia, dlaczego to powiedział. Te słowa same wyszły przez jego język.
- Skąd wiesz?
Odwrócił się do Eunji plecami, nie mogąc patrzeć jej w twarz.
- Znam go – rzekł krótko. Dziewczyna jedynie jęknęła z rezygnacją.
- Uch, czemu zawsze muszę mieć takiego pecha? No niech to! - obruszyła się. - To już totalnie nic tu po mnie. Do jutra, oppa.
Również się z nią pożegnał. Nie miał pojęcia, jak to zrobi, ale musi dziś wytrzymać. Pieniążki same mu do portfela nie wpadną. Obejrzał się jeszcze w lustrze, czy koszula dobrze na nim leży i wreszcie był gotowy do pracy.
Wyszedł wreszcie do głównej sali kawiarni, chwycił z blatu notesik, długopis i wziął głęboki oddech, po czym ruszył do wesołego stolika rodzinki, która przeglądała menu. Właściwie sam nie wiedział, czemu się tak stresuje. To nie tak, że Jimin mu się podobał. Kiedy ostatni raz sprawdzał, Jungkook nie lubił chłopców.
Sprawdzał?
Nigdy nie sprawdzał.
- Czy mogę przyjąć
państwa zamówienie?
Na dźwięk jego głosu Jimin poderwał się natychmiastowo, choć słyszał go tylko raz w życiu. Na jego twarzy pojawiło się zdziwienie, a okulary z włosów opadły mu na nos. Jungkook starał się nie zwracać na niego uwagi i spokojnie zapisywał zamówienia reszty.
- A dla pana? - zapytał, gdy pozostał już tylko chłopak.
- Ty – wyszeptał. Widząc, jak Jungkook zaciska wargi, uśmiechnął się szeroko. Po chwili się jednak zreflektował i podał nazwę deseru. - Poproszę Borówkową Rozkosz.
Jungkook kiwnął głową i poszedł do kuchni, by przekazać zamówienie. Ręce miał lekko mokre, gdy kładł kartkę na blat. Ale to nie miało porównania z momentem, gdy niósł już gotowe desery do stolika. Przez chwilę nawet się bał, że taca wypadnie mu z rąk. Nie patrzył na niego, ale czuł wnikliwe spojrzenie Jimina na sobie. Myślał, że zaraz wypali w nim dziurę.
Zanim obsłużył kolejnych klientów, wyszedł na zaplecze. Gdy spojrzał w lustro, oniemiał.
Zobaczył buraka. Czerwonego, dla ścisłości. Tak, zarumienił się jak jakaś dziewica.
Potrząsnął głową i wrócił do pracy.
~~~
Nie dalej jak pół godziny później wrócił na zaplecze. Zbliżała się czternasta. Pomimo wentylacji temperatura była nie do wytrzymania, a on cały czas musiał chodzić w długich spodniach i podwiniętej koszuli. Do tego dochodziło palące spojrzenie Jimina za każdym razem, gdy był w zasięgu wzroku. Na szczęście, w niewidzianym dla klientów miejscu mógł pozwolić sobie na wiatrak. Och, tak. Rozpiął trzy pierwsze guziki koszuli, oparł się rękoma i tyłkiem o szafkę, odchylił głowę do tyłu i zamknął na chwilę oczy. Było mu cholernie przyjemnie.
Nagle poczuł ruch wokół siebie. Otworzył oczy, ale było już za późno.
Tuż przed jego twarzą znajdowała się twarz Jimina. Ręce opierał na szafce po bokach Jungkooka. Był uwięziony. Pomimo tego, że był wyższy, poczuł się zdominowany.
- Kusząco tak wyglądasz, wiesz? - powiedział Jimin tak cicho, że właściwie można to zaliczyć jako pomruk. Szatyn po raz kolejny tego dnia poczuł, że jego twarz płonie. Czuł się tak po raz pierwszy w życiu. Nigdy nie był tak blisko żadnego chłopaka. - Mam ochotę cię ugryźć.
Na jego słowa Jungkook otworzył szerzej oczy. Nie wiedział, czy jest bardziej zdziwiony, czy... nakręcony.
- Nie idziesz z rodziną? - Wyższy próbował jakoś odwrócić jego uwagę.
- Mają inne plany. Ja też. - Jungkook patrzył przerażony, jak z jego ust wysuwa się dyskretnie język i oblizuje dolną wargę. - Mam trochę czasu, zanim pójdę się szykować na trening.
Na dźwięk jego głosu Jimin poderwał się natychmiastowo, choć słyszał go tylko raz w życiu. Na jego twarzy pojawiło się zdziwienie, a okulary z włosów opadły mu na nos. Jungkook starał się nie zwracać na niego uwagi i spokojnie zapisywał zamówienia reszty.
- A dla pana? - zapytał, gdy pozostał już tylko chłopak.
- Ty – wyszeptał. Widząc, jak Jungkook zaciska wargi, uśmiechnął się szeroko. Po chwili się jednak zreflektował i podał nazwę deseru. - Poproszę Borówkową Rozkosz.
Jungkook kiwnął głową i poszedł do kuchni, by przekazać zamówienie. Ręce miał lekko mokre, gdy kładł kartkę na blat. Ale to nie miało porównania z momentem, gdy niósł już gotowe desery do stolika. Przez chwilę nawet się bał, że taca wypadnie mu z rąk. Nie patrzył na niego, ale czuł wnikliwe spojrzenie Jimina na sobie. Myślał, że zaraz wypali w nim dziurę.
Zanim obsłużył kolejnych klientów, wyszedł na zaplecze. Gdy spojrzał w lustro, oniemiał.
Zobaczył buraka. Czerwonego, dla ścisłości. Tak, zarumienił się jak jakaś dziewica.
Potrząsnął głową i wrócił do pracy.
~~~
Nie dalej jak pół godziny później wrócił na zaplecze. Zbliżała się czternasta. Pomimo wentylacji temperatura była nie do wytrzymania, a on cały czas musiał chodzić w długich spodniach i podwiniętej koszuli. Do tego dochodziło palące spojrzenie Jimina za każdym razem, gdy był w zasięgu wzroku. Na szczęście, w niewidzianym dla klientów miejscu mógł pozwolić sobie na wiatrak. Och, tak. Rozpiął trzy pierwsze guziki koszuli, oparł się rękoma i tyłkiem o szafkę, odchylił głowę do tyłu i zamknął na chwilę oczy. Było mu cholernie przyjemnie.
Nagle poczuł ruch wokół siebie. Otworzył oczy, ale było już za późno.
Tuż przed jego twarzą znajdowała się twarz Jimina. Ręce opierał na szafce po bokach Jungkooka. Był uwięziony. Pomimo tego, że był wyższy, poczuł się zdominowany.
- Kusząco tak wyglądasz, wiesz? - powiedział Jimin tak cicho, że właściwie można to zaliczyć jako pomruk. Szatyn po raz kolejny tego dnia poczuł, że jego twarz płonie. Czuł się tak po raz pierwszy w życiu. Nigdy nie był tak blisko żadnego chłopaka. - Mam ochotę cię ugryźć.
Na jego słowa Jungkook otworzył szerzej oczy. Nie wiedział, czy jest bardziej zdziwiony, czy... nakręcony.
- Nie idziesz z rodziną? - Wyższy próbował jakoś odwrócić jego uwagę.
- Mają inne plany. Ja też. - Jungkook patrzył przerażony, jak z jego ust wysuwa się dyskretnie język i oblizuje dolną wargę. - Mam trochę czasu, zanim pójdę się szykować na trening.
No tak, Jimin grał
w piłkę nożną. O tym też wspominał.
- Więc zamierzasz go wykorzystać, molestując mnie w miejscu publicznym? - Słowa same wychodziły z ust Jungkooka. W sumie nie myślał.
- Więc jeśli robiłbym to prywatnie, nie przeszkadzałoby ci to? - Zbliżył się do jego twarzy nieco bardziej, stykając ich nosy razem.
- Odsuń się, jest mi gorąco. - Sprawnie uniknął odpowiedzi na pytanie. - Wiesz, ile jest stopni na dworze? - Położył ręce na jego klatce piersiowej, próbując go odepchnąć, ale nie potrafił wykrzesać z siebie wystarczająco dużo siły. Poza tym, brunet był od niego silniejszy. Plusem było to, że odsunął się od jego twarzy.
- Zaraz zrobi ci się jeszcze cieplej. - Zdezorientowany Jungkook przechylił głowę na bok.
- O co ci chodzi? - Zobaczył, jak kącik ust chłopaka unosi się lekko w górę.
- Spokojnie, Jungkookie. Pozwól mi się trochę delektować.
W chwili, gdy usta Jimina spokojnie przylgnęły do jego szyi, Jungkook wypuścił z płuc powietrze, o którym sam nawet nie wiedział, że je wstrzymywał. Miękkie wargi nie poruszały się, po prostu trwały na jego szyi w tym samym miejscu, na którym spoczęły. Po chwili jednak przeniosły się w inne miejsce na skórze, potem na kolejne, potem znów inne. Oddech Jungkooka stał się głębszy i nierówny. Nie miał pojęcia, czemu mu na to pozwala. Przecież tego nie chciał, prawda? Było mu jednak zbyt przyjemnie, choć niepomiernie gorąco. W momencie, w którym Jimin ukąsił jego szyję, wziął głębszy oddech, zaciągając się zapachem jego włosów. Gdy spotkali się po raz pierwszy, Jimin śmierdział jedynie alkoholem i tytoniem. Teraz pachniał jak brzoskwinie, kawiarnia i... jak Jimin.
Apogeum emocji Jungkook osiągnął, kiedy chłopak zassał się na jego szyi. Stęknął i chwycił mocno przód jego koszulki, nieświadomie odchylając głowę bardziej w drugą stronę. Czuł język Jimina, przesuwający się uporczywie po jego skórze. I nadal nie miał pojęcia, dlaczego mu na to pozwala. W tym momencie oddychał już całkiem nierówno, nie panując nad tym. Serce biło mu jak młotem. Pneumatycznym.
Wreszcie Jimin oderwał się od niego z dziwnym dźwiękiem i Jungkook poczuł, że odsuwa się na pewną odległość, ale nie zobaczył tego. Nawet nie wiedział, w którym momencie zamknął oczy.
- Prześliczna – rzekł Jimin. - Idealna.
Nastała chwila ciszy, po której znów odezwał się starszy.
- Jungkookie, jeśli nie otworzysz oczu, to cię pocałuję.
Jungkook natychmiast uniósł powieki, zdając sobie nagle sprawę z całej sytuacji. Próbował uspokoić oddech.
- Potrafisz zepsuć zabawę, co? - zaśmiał się Jimin.
Szatyn nie odpowiedział. Podszedł do lusterka i odchylił głowę. Jego oczy urosły do dwukrotnych rozmiarów. Na jego szyi znajdowała się soczysta, świeża, czerwona malinka.
- Nie wiem, kto dał ci na to pozwolenie i jakim prawem tak po prostu ją zrobiłeś, ale masz trochę przejebane, wiesz?
- Hej, nie oponowałeś. Mogłeś mnie odepchnąć, ale tego nie zrobiłeś, więc miej pretensje do siebie, że będą się na ciebie dziwnie gapić w pracy.
Jimin miał rację. Niestety. Jungkook chciał wymazać z pamięci całe zdarzenie, ale nie mógł. Ani jego czerwona szyja, ani usta Jimina w tym samym kolorze – teraz nawet pulchniejsze niż zazwyczaj – nie pozwalały mu na to.
- Śpię dziś u ciebie – powiedział nagle Jimin. Młodszy odwrócił się natychmiast od lustra.
- A można wiedzieć, kto dał ci takie pozwolenie?
- A ktoś mi tego zabronił?
- Ja.
- Nie.
- Tak.
- Śpię dziś u ciebie.
- Zabarykaduję drzwi.
- Wejdę balkonem.
- Balkon też zabarykaduję.
- To pojawię się w twoich snach.
Jungkook zrobił minę obrzydzenia. Tego na pewno nie chciał. Kąciki ust Jimina uniosły się do góry, zwiastując jego triumf. Jungkook zadał mu jeszcze jedno pytanie.
- Czemu akurat ja jestem twoją ofiarą, Jimin?
Chłopak westchnął.
- Bo moje imię tak pięknie brzmi w twoich ustach.
Jungkook zarumienił się. Nie spodziewał się tego. Na domiar złego Jimin podszedł do niego i musnął ustami jego policzek. Miejsce, którego dotknął, parzyło. Szatyn przełknął ciężko ślinę. Jimin skierował się do wyjścia z zaplecza, obdarowując go jeszcze jednym uśmiechem.
- Poza tym, słodko stękasz.
Młodszy poczuł się, jakby cały płonął.
- Więc zamierzasz go wykorzystać, molestując mnie w miejscu publicznym? - Słowa same wychodziły z ust Jungkooka. W sumie nie myślał.
- Więc jeśli robiłbym to prywatnie, nie przeszkadzałoby ci to? - Zbliżył się do jego twarzy nieco bardziej, stykając ich nosy razem.
- Odsuń się, jest mi gorąco. - Sprawnie uniknął odpowiedzi na pytanie. - Wiesz, ile jest stopni na dworze? - Położył ręce na jego klatce piersiowej, próbując go odepchnąć, ale nie potrafił wykrzesać z siebie wystarczająco dużo siły. Poza tym, brunet był od niego silniejszy. Plusem było to, że odsunął się od jego twarzy.
- Zaraz zrobi ci się jeszcze cieplej. - Zdezorientowany Jungkook przechylił głowę na bok.
- O co ci chodzi? - Zobaczył, jak kącik ust chłopaka unosi się lekko w górę.
- Spokojnie, Jungkookie. Pozwól mi się trochę delektować.
W chwili, gdy usta Jimina spokojnie przylgnęły do jego szyi, Jungkook wypuścił z płuc powietrze, o którym sam nawet nie wiedział, że je wstrzymywał. Miękkie wargi nie poruszały się, po prostu trwały na jego szyi w tym samym miejscu, na którym spoczęły. Po chwili jednak przeniosły się w inne miejsce na skórze, potem na kolejne, potem znów inne. Oddech Jungkooka stał się głębszy i nierówny. Nie miał pojęcia, czemu mu na to pozwala. Przecież tego nie chciał, prawda? Było mu jednak zbyt przyjemnie, choć niepomiernie gorąco. W momencie, w którym Jimin ukąsił jego szyję, wziął głębszy oddech, zaciągając się zapachem jego włosów. Gdy spotkali się po raz pierwszy, Jimin śmierdział jedynie alkoholem i tytoniem. Teraz pachniał jak brzoskwinie, kawiarnia i... jak Jimin.
Apogeum emocji Jungkook osiągnął, kiedy chłopak zassał się na jego szyi. Stęknął i chwycił mocno przód jego koszulki, nieświadomie odchylając głowę bardziej w drugą stronę. Czuł język Jimina, przesuwający się uporczywie po jego skórze. I nadal nie miał pojęcia, dlaczego mu na to pozwala. W tym momencie oddychał już całkiem nierówno, nie panując nad tym. Serce biło mu jak młotem. Pneumatycznym.
Wreszcie Jimin oderwał się od niego z dziwnym dźwiękiem i Jungkook poczuł, że odsuwa się na pewną odległość, ale nie zobaczył tego. Nawet nie wiedział, w którym momencie zamknął oczy.
- Prześliczna – rzekł Jimin. - Idealna.
Nastała chwila ciszy, po której znów odezwał się starszy.
- Jungkookie, jeśli nie otworzysz oczu, to cię pocałuję.
Jungkook natychmiast uniósł powieki, zdając sobie nagle sprawę z całej sytuacji. Próbował uspokoić oddech.
- Potrafisz zepsuć zabawę, co? - zaśmiał się Jimin.
Szatyn nie odpowiedział. Podszedł do lusterka i odchylił głowę. Jego oczy urosły do dwukrotnych rozmiarów. Na jego szyi znajdowała się soczysta, świeża, czerwona malinka.
- Nie wiem, kto dał ci na to pozwolenie i jakim prawem tak po prostu ją zrobiłeś, ale masz trochę przejebane, wiesz?
- Hej, nie oponowałeś. Mogłeś mnie odepchnąć, ale tego nie zrobiłeś, więc miej pretensje do siebie, że będą się na ciebie dziwnie gapić w pracy.
Jimin miał rację. Niestety. Jungkook chciał wymazać z pamięci całe zdarzenie, ale nie mógł. Ani jego czerwona szyja, ani usta Jimina w tym samym kolorze – teraz nawet pulchniejsze niż zazwyczaj – nie pozwalały mu na to.
- Śpię dziś u ciebie – powiedział nagle Jimin. Młodszy odwrócił się natychmiast od lustra.
- A można wiedzieć, kto dał ci takie pozwolenie?
- A ktoś mi tego zabronił?
- Ja.
- Nie.
- Tak.
- Śpię dziś u ciebie.
- Zabarykaduję drzwi.
- Wejdę balkonem.
- Balkon też zabarykaduję.
- To pojawię się w twoich snach.
Jungkook zrobił minę obrzydzenia. Tego na pewno nie chciał. Kąciki ust Jimina uniosły się do góry, zwiastując jego triumf. Jungkook zadał mu jeszcze jedno pytanie.
- Czemu akurat ja jestem twoją ofiarą, Jimin?
Chłopak westchnął.
- Bo moje imię tak pięknie brzmi w twoich ustach.
Jungkook zarumienił się. Nie spodziewał się tego. Na domiar złego Jimin podszedł do niego i musnął ustami jego policzek. Miejsce, którego dotknął, parzyło. Szatyn przełknął ciężko ślinę. Jimin skierował się do wyjścia z zaplecza, obdarowując go jeszcze jednym uśmiechem.
- Poza tym, słodko stękasz.
Młodszy poczuł się, jakby cały płonął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz